Zebranie Rady Państwa w pysznej i pięknej sali. Waliło mi serce, gdy wchodziliśmy i zajmowaliśmy miejsca. Siedziałem między Kulczyńskim a Ozgą-Michalskim. W sali dwa piękne arrasy, w prześlicznych, zielonych kolorach. Tylko jeden obraz: nieznany obraz Kościuszki, który pisze, siedząc.
Na zebraniu przyjęliśmy regulamin Rady Państwa, później wynikła sprawa organizacji prokuratury. Rozdzielano także funkcje poszczególnych członków w komisjach. Mnie przypadł udział w Komisji do spraw Obywatelstwa i w Komisji do spraw Powoływania Sędziów. Utworzono też nową Komisję do Zbadania Skarg i Zażaleń, których wpływa setki tysięcy.
Przykrą rzeczą na zebraniach Rady Państwa jest to, że nie wolno palić, bo Zawadzki jest chory na astmę i dym mu szkodzi.
Warszawa, 28 lutego
Jerzy Zawieyski, Dzienniki, Warszawa 2010.
Posiedzenie Rady Państwa, jedno z najbardziej przykrych, wręcz dramatycznych. Gomułka irytował się i krzyczał. Używał takich słów, jak „do cholery”. Chodziło najpierw o ratyfikację konwencji międzynarodowej, dotyczącej statystyki płac robotników. Nie tylko ostro wypowiedział się przeciw tej konwencji, ale napadł na Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które w komentarzu, uzasadniającym ratyfikację konwencji, użyło zwrotu: „będzie to dowodem jawności naszego życia społecznego”. Gomułka krzyczał: „Czy u nas jest tajność życia społecznego? Czy ministerstwo zwariowało?”
Odczułem najwyższą przykrość ze względu na przedstawicieli Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Nikt nie ośmielił się powiedzieć słowa, atmosfera jak w szkole podczas rugania srogiego nauczyciela.
Druga sprawa wywołała jeszcze większą napaść Gomułki. Chodziło o sądownictwo. Gomułka unosił się gniewem na wyroki sądowe, które są zbyt łagodne i na aparat sędziowski, składający się w przeważającej części z bezpartyjnych. Nie ma sądów niezawisłych, wszędzie na świecie sądownictwo jest polityczne. Trzeba usunąć bezpartyjnych, bo to jest państwo w państwie, bo oni robią swoją politykę.
Na uwagę ministra Rybickiego, że kadry sędziowskie są w stadium organizacji, że nie zgłaszają się ludzie partyjni, Gomułka zawołał: „Wziąć doświadczonych ludzi z partii!”. Minister Rybicki poinformował spokojnie, że sędziowie są źle płatni i nie ma sposobu zachęcić do tej pracy ludzi z kwalifikacjami ideowymi i fachowymi. Przedstawił i taką sprawę, że zarządzenie Ministerstwa Sprawiedliwości zabraniające sędziom przyjmowania posad radców prawnych — praktycznie jest niewykonywane, bo olbrzymi procent sędziów nadal pełni funkcje radców prawnych.
Gomułka przytoczył przykłady łagodnych wyroków na łapowników i złodziei i o tym mówił w słowach bardzo ostrych. Zawadzki przytoczył jakiś artykuł w „Odrze” sędziego (nazwiska zapomniałem), który pisał o minionym okresie i o fasadowości. Te przymiotniki były ironicznie skomentowane.
Posiedzenie było bardzo przykre, w atmosferze nie do zniesienia. Wyniosłem przekonanie, że pomiędzy postulatami partii i rządu a życiem istnieje przepaść nie do przebycia. Partia swoje, życie swoje.
Warszawa, 20 listopada
Jerzy Zawieyski, Dziennik, Warszawa 2010.
Połączone posiedzenie dwu sejmowych komisji: Komisji Kultury i Sztuki oraz Komisji Oświaty i Nauki. Tematem obrad było sprawozdanie podkomisji, dotyczące prac kulturalno-oświatowych takich instytucji, jak świetlice, domy kultury, domy ludowe.
Kisielewski w dyskusji stwierdził paradoksalnie, że u nas jest kultura elitarna, a w krajach kapitalistycznych kultura mas. Domagał się nowych i bardziej nowoczesnych metod pracy kulturalnej. Replikował na to Kruczkowski, który rozróżnił kulturę mas, jak to jest w Ameryce, od kultury masowej, jak to jest u nas. Tam inspiracją działań kulturalnych jest komercjalizm, u nas dążenia, by masom udostępnić najwyższe dobra kultury.
Zabrałem i ja głos, domagając się odświeżenia form pracy kulturalnej, w czym poparłem Kisielewskiego. Zwróciłem też uwagę na dobór odpowiednich, fachowo przygotowanych ludzi. Na koniec powiedziałem parę sceptycznych uwag na temat regresji kultury, mimo ogromnego zasięgu działań kulturalnych.
Warszawa, 9 listopada
Jerzy Zawieyski, Dziennik, Warszawa 2010.